Carbonada de flammande

 




To absolutnie moje popisowa danie. Nigdy mnie nie zawiodło. Zawsze moi goście są zaskoczeni smakiem i nie mogą się nachwalić. A ja pękam z dumy ;) w końcu pochwały cieszą każdą panią domu. Kluczem jest dobra wołowina ( ku pochwale mieszkam gdzie mieszkam tu jada się wołowinę i dobrej w sklepie nie brak ) 
dobre belgijskie piwo ( Leff brunetka )
oraz piernik 

Ja robię z przepisu Roberta Makłowicza i Belgii od kuchni

Wołowina w piwie po flamandzku
(carbonade flamande)

Przepis Roberta Makłowicza z „Dialogów języka z podniebieniem”

800 g wołowiny bez kości (Makłowicz poleca zrazową)
3 duże cebule
4 łyżki masła
gałązka tymianku, dwa listki laurowe
litr lub nawet półtora ciemnego niezbyt gorzkiego piwa (w naszych warunkach dobrze się sprawdza Karmi)
1 łyżka ciemnego cukru (powinna być cassonade)
2 łyżki octu winnego
2 łyżki musztardy
kromka chleba lub piernika, albo kilka spekulosów do zagęszczenia sosu
sól i pieprz


Mięso pokroić w kostkę. Osobiście kroję dość drobno, trochę jak do chińszczyzny – mięso się wtedy krócej dusi. Posolić i posypać pieprzem. Na patelni rozgrzać trochę masła i obsmażyć część mięsa. Najlepiej robić to małymi partiami, żeby mięso się ładnie przyrumieniło a nie udusiło w sosie własnym. Obsmażone mięso przekładamy do dużego rondla, a na patelnię wrzucamy obraną i pokrojoną cebulę. Podsmażoną, miękką cebulę wrzucić do rondla z mięsem. Na patelnię wlać trochę piwa, żeby odkleić ewentualnie przypalone kawałeczki mięsa czy cebuli i wlać do rondla z mięsem. Dodać tymianek i liście laurowe, zalać piwem, wsypać cukier i gotować przez co najmniej godzinę, aż mięso zacznie mięknąć. W międzyczasie mieszać, sprawdzać, czy w rondlu nie brakuje piwa. Pod koniec gotowania sprawdzić, czy nie trzeba dodać soli i pieprzu. Dodać ocet (nawet więcej niż dwie łyżki), oraz posmarowaną musztardą kromkę chleba, która powinna zagęścić sos. Może to tez być kromka piernika. Albo jeszcze lepiej, jeśli mamy w domu lub właśnie upiekliśmy, kilka rozkruszonych spekulosów. Sos będzie dzięki nim miał przyjemny korzenny posmak. Pieczywo dodajemy stopniowo, obserwując gęstość i zawiesistość sosu. Jak za gęsty, to dolewamy jeszcze trochę piwa. 
Podajemy z frytkami, no ewentualnie z domowej roboty pysznym purée ziemniaczanym. Frytki też oczywiście domowej roboty - efekt murowany, mam nadzieję, że i wam posmakuje. To jedna z moich ulubionych belgijskich potraw.


Komentarze

  1. Wołowiny nie jemy głownie ze względów finansowych; popisowe danie Gosi? Hmm....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hmm czasem warto
      mniej, a lepiej

      albo z okazji jakieś domowej uroczystości.....

      Usuń

Prześlij komentarz